14 kwietnia 2017

Paryż Północy!


Ostatnie dni mijały nam jak szalone. Czas pędzi, Domini przeżywa kataklizm ząbkowania, a my wraz z nim. Do tego sporo spraw zwaliło nam się na głowy, a terminy goniły. No i Święta! W tym roku zdecydowanie nie zdążyłam wczuć się w ich klimat, liczę jednak, że wyjazd do rodziców nieco w tej kwestii odmieni, a zając zostawi coś od siebie dla Dominika w ogrodzie ;) Zanim jednak wyjedziemy postanowiłam, że napiszę post o mieście, które szczyci się tym, iż dysponuje największą kolekcją dzieł Witkacego!

Pewnie każdy z Was zna powiedzenie: "Cudze chwalicie, swego nie znacie". Do tej pory pisałam Wam o tym, że wielką frajdę sprawiają mi nasze rodzinne wypady nad morze i że zawsze, kiedy tylko możemy, wsiadamy do naszego autka i mkniemy. Do Ustki. Do Rowów. Do Poddąbia. Do Orzechowa. A kiedy mamy taką możliwość - dalej. Jednak takie wypady, choć zdarzają się nam często - mają charakter odświętny :) Na co dzień posiłkujemy się podglądaniem naszego miasta, które słynie z tego, że mamy tu najbarwniejszego prezydenta na włościach: jedni go uwielbiają, inni nie trawią (a ja jestem gdzieś po środku, bo mi się nieco komercyjny wymiar prezydentury przejadł; ale zdecydowanie doceniam pracę, jaką Robert Biedroń robi). To jednak nie ma być post o zabarwieniu politycznym :) To ma być post, w którym główną rolę gra  S Ł U P S K !


Pomysł na ten wpis zrodził się w mojej głowie podczas niedzielnego spaceru, na który wyciągnął mnie Sław (w założeniu miało to być męskie wyjście, ale... Chłopaki beze mnie żyć nie mogą!). Idealna pogoda, bo słońce rysowało promieniami po naszych twarzach, niebo rozbłękitniało się przyjaźnie, a delikatny wiaterek niósł powiew świeżości; tylko dopingowała do tego, by pójść dalej, zobaczyć coś jeszcze. Słupsk to miasto piękne, a jego uliczki (z wyłączeniem osławionej, cygańskiej ulicy Długiej) zachęcają do wędrówek. Ma się poczucie przestrzeni i wolności. Jest pięknie i swojsko.






Postanowiłam więc, że w 3 punktach opowiem Wam dlaczego lubię mieszkać w Słupsku:

        bo jest zielono! Słupsk tonie w zieleni! Ogrom parków, skwerów, ogródek przy ratuszu! - wszystko to cieszy moje oko. Sprawia, że miasto nie jest szczelnie pokryte surową płytą betonową, co ma dla mnie ogromne znaczenie. Wychowałam się na wsi, a las otaczał domostwa zieloną wstęgą. Człowiek tam czuł, że naprawdę przynależy do świata natury, że jest jej częścią. W mieście to poczucie gubi się między kaflami bloków rzuconymi na asfaltowej posadzce. W Słupsku zieleń się ceni. Polityka miasta w sposób widoczny dąży do ochrony drzewostanu, ba, stara się go pomnażać! Spacerowo wygląda to wspaniale! A do tego, choć chyba od tego właściwie powinnam była zacząć - mamy tu najczystsze powietrze w Polsce. I kiedy inni chowają się w domach przed smogiem - my wyciągamy kurtki, spacerówkę i idziemy przed siebie :) Bez strachu o zdrowie.

        bo Słupsk to prawdziwy Paryż Północy! Miasto łączy w sobie style, ale niezaprzeczalnie prócz wyraźnych nadmorskich akcentów - dużo tu ślicznych secesyjnych kamienic.  Ulica Anny Łajming to chyba najpiękniejsza ze Słupskich ulic. Lubię też przebywać w okolicach Nowej Bramy, Starego Rynku i ratusza. Szerokie bulwary aż proszą się o to, by wyjść na spacer, by usiąść w kawiarnianych ogródkach. Bez pośpiechu. Z luzem. W Słupsku nie ma poczucia, że to miasto tłamsi swoją wielkością. Nie ma również duszności zbyt zwartej zabudowy. Ni to małe miasteczko, ni naprawdę duże, ale wyraźnie wysmakowane i eleganckie w starym, dobrym stylu.

        bo to już "nad morzem", ale jednak nie. Kiedy nie ma sezonu - mogłabym mieszkać w Ustce, ale w sezonie - w życiu! A Słupsk to doskonała całoroczna alternatywa, bo to miasto nie przeżywa najazdu turystów i plażowiczów. Nie paraliżują go korki od rana do nocy. Nie ma wiecznie zajętych miejsc parkingowych, zatłoczonych sklepów, zapchanych lokali. Od plaży dzieli nas bezpiecznych kilkanaście kilometrów, które gwarantują swobodę w wakacyjne dni, gdy miejscowości nadmorskie stają się mekką dla spragnionych słońca i szumu fal, przyjeżdżających z całej Polski. Ja jednak wolę, kiedy jest bardziej kameralnie i intymnie. I gdy nie ma strachu, że ktoś mi zaraz będzie skrobał marchewki w ogonku po watę cukrową :)

Jeśli jeszcze nie byliście w Słupsku, a będziecie mieli okazję - zajrzyjcie koniecznie.  Z atrakcji wartych wymienienia należy wspomnieć o: Muzeum Pomorza Środkowego (w tym Spichlerzu Richtera), Zamku Książąt Pomorskich, najstarszej czynnej windzie w Europie, Baszcie Czarownic i krzywej wieży. To oczywiście tylko garstka miejsc, które należy w Słupsku zobaczyć, które naprawdę robią wrażenie.

A tymczasem...

Życzę Wam pięknych Świąt!
Spędźcie najbliższe dni w radosnej atmosferze. 
Odpocznijcie, odsapnijcie i ładujcie wewnętrzne baterie. 
A tym, którzy wierzą w wielkanocnego zajączka (jak ja!) życzę udanych poszukiwań - niech moc pisanek zagości w Waszych koszyczkach! 


Brak komentarzy

Prześlij komentarz