14 marca 2017

Post pachnący morzem, czyli byliśmy w Rowach


Wczorajsze popołudnie upłynęło nam idealnie! Piękna pogoda najpierw wygoniła mnie i Dominiego na długi spacer, podczas którego pierwszy raz mój Synek huśtał się na placu zabaw. Później był szybki obiad (bo obiad z kuskusem zawsze jest szybki) i wreszcie... Sław wrócił wcześniej do domu, instruując, bym za 20 minut czekała wraz z Dominikiem przy parkingu, bo on nas porywa.  

Nad morze

Ostatnie 3 tygodnie nie były pod tym względem udane, bo stale ktoś w naszym mieszkanku chorował. A to Sław gorączkował, a to Domini miał upierdliwy katar i kaszel, a to mnie w kręgosłupie łupało... Armagedon. Ilość spacerów została ograniczona. Przychodnię oglądaliśmy od środka częściej, niż byśmy chcieli, a i apteka stanowiła cel pielgrzymek licznych. O nadmorskich wyprawach nie było więc mowy... (Preludium i pierwszy zły omen miał miejsce w Gdyni, gdy jakiś wewnętrzny przymus nie pozwolił mi na tułaczkę po porcie i błądzenie po plaży, bo telepałam się z zimna, a przecież właśnie po to do Gdyni pojechaliśmy kilka godzin wcześniej, niż trzeba było: żeby nacieszyć się morzem).


D rzeczy jednak, bo zaczynam się robić dygresyjna... Wczoraj wybraliśmy się do Rowów. To taka mała miejscowość, trochę jak osada rybacka, choć zdecydowanie większa niż Poddąbie czy Orzechowo. Ze Słupska do Rowów jest niespełna 30 km. Z Ustki około 22. Rowy położone są na Wybrzeżu Słowińskim, pomiędzy Ustką a Łebą (którą wpisujemy do kajeciku na kwiecień).

Poza sezonem Rowy są cudne. Wyludnione, ciche, plaża pusta, morze idealnie rozkołysane, a mewy na falochronie chętnie pozują do zdjęć. Zejście na plażę jest niezwykle łagodne i bardzo mi się podoba. Sama plaża nie jest zbyt szeroka, ale... ma w sobie to coś co lubię: zdaje się wstęgą rzuconą pomiędzy linią drzew, a morzem. Wczoraj byliśmy jedynymi ludźmi, którzy spacerowali o zachodzie słońca. Tylko my, piasek pod stopami i niebieskie morze, które spokojnie rozbijało się o brzeg wieloma odcieniami. Poczucie wolności, którego nie potrafię opisać. I piękno, które tak nienachalnie do nas przemawiało. Piękno, które w pełni wybrzmiewało, podkreślane szumem fal, smagane wiatrem od morza, poprzetykane mewim skrzeczeniem. Domini przez chwilę pochodził trzymany za rączkę, zafascynowany wodą, do której pewnie by doraczkował, gdyby mu tata pozwolił. Jego ciekawe oczka lustrowały taflę wody. Było doskonale. Zapach morza przyjemnie drażnił zmysły, słońce schodziło coraz niżej, zataczając czerwieniami i oranżami kręgi na powierzchni, a chłód zdawał się nie przeszkadzać nam wcale, romantycznie zbliżając nas do siebie, a nawet przytulając. Wracając zahaczyliśmy o maleńki port rybacki, w którym kilka kutrów odbijało swoje oblicze na wodzie. Nie spotkaliśmy ani jednego człowieka. Nawet w porcie. Surowy obraz, noszący znamiona zimowej pory roku, choć bez białych, śnieżnych atrakcji. Czysty, wyklarowany portret nadmorskiego raju, bez zbędnego dosładzania, kolorowania czy uatrakcyjniania.







W sezonie do Rowów nie jeździmy. Kiedy chmara wczasowiczów wyleguje się na plaży robi się dość klaustrofobicznie. Co jednak zdecydowanie gorsze... Rowy totalnie zatracają swój charakter "ubocza", lub inaczej - przeobrażają się w konsumpcyjnego potwora, który karmi się tandetą chińskich pierdół, odorem piwska i disco polo, które sączy się ze wszystkich stoisk, a tych jest bez liku. Stolica chłamu i szmiry, takie wrażenie zrobiły na mnie Rowy w sezonie, kiedy odwiedziliśmy je w zeszłym roku. Pstrokaciźnie, tandecie i bezguściu udało się przytłoczyć kolor wody i nieba, ukryć alabastrowość piasku, a huk i gwar zagłuszały szum fal. Morska bryza zdawała się być ostatnią rzeczą na którą człowiek zwracał uwagę, bo zamiast tego, dusił się jak sardynka, wysłuchiwał przekrzykiwania i... uważał by nie wejść bosą stopą w śmieci. Co dziwne, dla porównania Ustka również przeżywa najazd turystów już od maja, ale ani odrobinę na tym nie traci, zachowując swój styl i niepowtarzalny klimat.


Mam nadzieję, że na zdjęciach choć trochę piękna Rowów bezludnych udało mi się złapać. Trzymajcie się ciepło! Pięknego wtorku!


Brak komentarzy

Prześlij komentarz