Życie to ulotne chwile, wymykające się nam niepostrzeżenie, mój Mały. To suma smaków, barw i zapachów, za którymi warto się uganiać. Więc nie bój się niczego. Ja jestem. Dotykaj świata małymi rączkami. Przynoś ze spacerów najładniejsze kamyki, zbieraj patyki, lep z plasteliny potworki. Maluj po szybach językiem, jeśli zechcesz (jeszcze możesz). Wyciągaj dłonie na deszczu, by łapać krople. Odgarniaj kosmyki włosów niedbale. Zagaduj inne dzieci. I sąsiadki. I kogo zechcesz. Zjadaj książeczki. Patrz w niebo. Czasem skalecz się w kolano. To nic. Ono się zagoi, a Ty za moment zapomnisz, w biegu za zielonym motylem.
Każdego dnia jesteś Sekretem. Każdego dnia jesteś Magią. Każdego dnia za Ciebie dziękuję.
Urodziłeś się o zachodzie słońca przy uchylonym oknie. Pamiętam pomarańcz, która powoli przelewała się po ścianach i granat, który wdzierał się po trochu. Pamiętam zapach tamtej sali, na którą czekaliśmy, bo była zajęta, a Ty poczekałeś. Pamiętam, że dopiero o 17stej wybraliśmy Ci imię. Tańcząc. Uwierzysz? I nikt się go nie spodziewał. Pamiętam, że nie potrzebowałam ani sekundy, by Cię pokochać - wystarczyło tylko, byś przywarł swoim ciepłym ciałkiem do mojego, taki maleńki, a już Najważniejszy. Pamiętam dumę w spojrzeniu Twojego taty. Nigdy go takim nie widziałam. Pamiętam 2 godziny, które spędził z nami, tuląc nas i obserwując. Pamiętam ciszę wieczoru, który nas ukołysał do snu. Choć dziś nie mogę w to uwierzyć - że zasnęliśmy, Ty i ja, jakbyśmy już niejedną noc obłaskawili.
Nie powiem Ci, że zawsze będzie słodko. Nie opowiem Ci wszystkich bajek. Czasem się pomylę. Czasem o czymś zapomnę. Na życie nie ma jednej recepty. Na każdy dzień jest jedna rada: próbuj. Próbuj zdobywać wtorki i czwartki, i nawet niedziele. Próbuj być tam gdzie chcesz. Próbuj budować i wznosić. Czasem zajrzyj pod stół. Innym znów razem szukaj wiatru w polu.
Bądź dzieckiem. Śmiej się głośno. Nie chciej być duży, tak od razu. Jeszcze masz czas. Całe może lat, które kiedyś uczynią z Ciebie mężczyznę. Nie zapominaj by spodnie przedziurawić, by zjeść jabłko prosto z drzewa, by na boisku grać z chłopakami w piłkę. Jak chcesz, to przyjdź z nimi do domu. Na kompot z jabłek. I placuszki. Znaj psoty. I rób sobie z nas żarty. Tylko spóźniaj się rzadko, bym nie umierała ze strachu (choć wiem już, że tego strachu najem się jeszcze wiele, bo mamy martwią się zawsze i na zapas).
Dziś są Twoje urodziny. Pierwsze. Wyjątkowe. I szepnę Ci do uszka zaklęcia mamine, te, które wyszeptałam rok temu, gdy słońce zachodziło, a Ty pojawiłeś się na świecie, Synku. Podaruję Ci wszystkie przytulenia i całusy, ukołyszę do snu, gdy zechcesz i nie spuszczę z Ciebie oka, szczęśliwa... że jesteś!
- Mama
Ps. Te piękne zdjęcia wyczarowała dla nas Aleksandra Drutel-Jenek. Olu, dziękujemy! :)