5 lutego 2017

Post pierwszy, nieśmiały



Każda wielka przygoda ma jakiś początek. Moja również - dziś właśnie zapraszam Was do tego, byście poznali mnie i to miejsce, unoszące się na falach niespokojnych mórz i moich myśli. Miejsce stworzone po to, by łapać chwile ulotne. Miejsce rodzące się w mojej głowie od bardzo dawna, ale dopiero od dziś faktycznie istniejące.

Zacznijmy jednak tak: mam na imię Paulina. Jestem żoną i mamą, zakochaną po uszy w moich Chłopakach. Powoli zbliżam się do trzydziestki i chyba dzięki temu jeszcze bardziej doceniam dany mi czas. Wiem, że nie będzie powtórek i tylko teraz mam szansę czerpać z życia garściami.

Staram się więc każdego dnia znaleźć okazję do uśmiechu (ostatnio to łatwe, bo mój Synek nieustannie daje mi ku temu powody, a i Mąż też nie jest dłużny). Mam radar na to, co piękne dokoła. Potrafię godzinami gapić się w niebo - zachwyca mnie chmurny film nad naszymi głowami. Ale przede wszystkim jestem szczęśliwa w tym właśnie punkcie mojego życia. I o tym moim małym Szczęściu opowiadać będę na Seaside Stories, przemycając kadry z moich spacerów.

Zakładając ten blog wiedziałam, że będzie to miejsce zanurzone w klimacie marynistycznym - już etap planowania zatytułowałam szumnie: "Projekt kotwica". Nie może być inaczej - bliskość Bałtyku dla mnie, dziewczyny, która przeprowadziła się tutaj z Wielkopolski, jest elektryzująca i działa niczym narkotyk. Chłonę całą sobą obraz plaż i spienionych bałwanów, które rozbijają się u moich stóp. Zapach morskiej bryzy drażni moje zmysły. Podziwiam sylwetki statków na horyzoncie. Uśmiecham się do wszystkich tych mew, które przypominają pinezki ruchome, przypięte do nieba.

To chyba już, Seaside Stories, mój nadmorski zakątek, uważam za otwarty!
Niech będzie tu pięknie i radośnie, czego sobie i Wam życzę!


Brak komentarzy

Prześlij komentarz